Dostałam zamówienie na metryczkę.
O matko i córko!!!
Dopiero, co nauczyłam się stawiać krzyżyk, a tu masz babo
placek.
Takie pełne zaufanie do moich zdolności to mogłam
otrzymać od tylko Beatki.
I jeszcze nie zaczęłam porządnie robić, gdy Beata oznajmiła
mi, że być będą kolejne zamówienia na metryczki.
Więc nie pozostało mi nic innego, jak powoli zabrać się do
haftowania.
Bo przecież, nie tylko samym haftem człowiek żyje.
Moje pierwsze kroki w metryczce.
A teraz coś z innej beczki, to znaczy beczka ta sama – z
haftami, ale inne rączki wykonały projekt i haft.
Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Ok, gdybym miała córkę….
A tu 17-latek złapał za kredki, malował, rysował.
Potem zażyczył sobie tamborek, igłę i muliny.
Pokazałam jak się stawia krzyżyk. Jeden krzyżyk.
Zerkałam z boczku, chociaż nic dojrzeć nie mogłam.
Nie pozwalał.
Nie czekałam długo na efekty pracy.
I szok…. No kurcze bracie….
Dzielę się z wami wzorkiem wymyślonym przez Grzesia .
Efekt pracy syna na kanwie.
Wzór kwiatka mam w pdf.
I najlepsze jest co powiedział: „Phiii tyle gadania, a to taki pikuś”. I zaczął robić jakiegoś stworka: